OCZY ZIELONE
Fascynuje mnie malachit ... zielony, miękki, ciepły...
Jak podmiot liryczny z wiersza Wierzyńskiego,
„zielono mam w głowie (...) i jestem radosną,
wichurą zachwytu i szczęścia człowieka
co zamiast poetą powinien być wiosną”.
Taki spotkałem nierzeczywistą kobietę o magnetycznych zielonych oczach.
I zapewne myślicie „przez te oczy, te oczy zielone, oszalałem”...
I macie rację, przypomniała mi się piosenka Zenka Martyniuka, ale potem stanął mi przed oczami ołtarz Kościoła Matki Bożej Bolesnej w Jarosławiu na Podkarpaciu.
Malachitowy, srebrny, tajemniczy, piękny...
Nie wiem czy jeszcze spotkam śliczną, zielonooką, brunetkę, ale na pewno pojadę na Podkarpacie.
Usiądę w Kościele i pomodlę się... i utknę, między pięknem a tajemnicą … i będę widział Jej oczy.